Piotr Kalicki
Powiedzieć o nim SFINKS to za mało. Najbardziej tajemnicza i nieprzenikniona postać zespołu. Na każde pytanie odpowiada uśmiechem kota z Cheshire. To jego broń psychologiczna, którą może wykończyć najgroźniejszych przeciwników. Ale kiedy coś mu się wyraźnie nie spodoba… potrafi tupnąć nogą. Ostatnio nie podoba mu się totalna amerykanizacja języka polskiego. Piotrek nie jada lunchów, tylko obiady, nie kupuje w marketach, tylko w sklepach. Jest typowym czarnym kotem, który chadza własnymi drogami. Nie przepada za tłumem i hałasem. Kocha za to jazz i folk oraz brzmienie Hammonda B3. Przyznaje się do jednej słabości: bez końca może przeszukiwać Allegro i licytować kolejne wymarzone akordeony. Teraz poluje już na czwarty. Jest pianistą, akordeonistą, komponuje, aranżuje i w wolnych chwilach grywa na trąbce… i nigdy nie ma dość. Piotrek uważa, że kluczem do osiągnięcia sukcesu jest szlifowanie talentu. Dlatego najprostszą frazę potrafi powtarzać w nieskończoność, a każdą wolną chwilę poświęca graniu. Jest pracowity i konsekwentny a do tego punktualny – posiada niezastąpiony zestaw cech u artysty! Koledzy doceniają to, zdradzają jednak jedną słabość Piotrka: ponoć potrafi spalić każdy kawał. Piotr jest domatorem. Najchętniej spędza czas z żoną Olą ,córeczką Emilką i synkiem Jasiem w ich krakowskim domu. Lubi też towarzystwo swoich uczniów z Krakowskiej Szkoły Jazzu, gdzie uczy gry na fortepianie. Gdyby nie był muzykiem pewnie zostałbym zoologiem, bo fascynuje go świat zwierząt i roślin. Pociągają go tez egzotyczne podróże, marzy mu się Hongkong – urzeka go tamtejsza architektura i jego ulubiony smak słodko-kwaśny. Nie jest wykluczone, że w poprzednim wcieleniu Piotrek miał do czynienia z chińskimi mandarynami. No bo jak mu się dobrze przyjrzeć… I ten konfucjański spokój…