Paweł Golec
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że Paweł ma zdolności nadprzyrodzone. Jego pokazowa sztuczka to transformacja. Nikt nie potrafi zmienić się tak szybko ze spokojnego, odpowiedzialnego ojca rodziny w rozszalałe zwierze sceniczne bez użycia magii. Znamy zaklęcia jakie stosuje Paweł – to kilka tonów wydobytych z Jego puzonu. Swój instrument wozi ze sobą niemal wszędzie, tak na wszelki wypadek, gdyby trzeba było grać. Tylko wtedy jest w swoim żywiole. No i jeszcze – gdy tańczy. A to potrafi, oj potrafi! Niejedna dama się przy Pawle zasapała, no ale zostawmy to… Teraz w tańcu i w życiu Paweł prowadzi jedynie swoją żonę Kasię. Czasem do kółeczka dołączają ich dwie córeczki – Maja i Ania. Poza nimi jest „samo życie”: Paweł jak każdy przyzwoity facet pracuje czyli komponuje, aranżuje i koncertuje. Paweł, który rodzimą żywiecką kulturę poznał od podszewki (razem z Łukaszem są wydawcami serii książek pt. „Stroje Ludowe w Karpatach Polskich”) jest stuprocentowym sybarytą, eksploratorem nieznanych lądów i poszukiwaczem przygód. Kocha poznawać obce kultury, łącznie z tymi z jogurtów naturalnych (choć i na dobrze wypieczoną golonkę się nie obraża). Marzy mu się ekstatyczny brazylijski karnawał w Rio. Już by on tam poszalał ze swoim puzonem! Jeśli nie Rio to ewentualnie mógłby polecieć (niekoniecznie balonem) w podróż dookoła świata. Najchętniej jednak w mniej niż 80 dni. Bo przecież… koncerty czekają!