Łukasz Pilch
W dniu, kiedy Łukasz wziął gitarę w ręce, świat sportu doznał nieodżałowanej straty. Jak na prawdziwego górala z Wisły przystało od małego śmigał bowiem po stokach a narty nosiły go w wiślańskich lasach codziennie do szkoły. I chociaż nie poszedł w ślady swojego krajana Adama Małysza, latanie nie daje mu spokoju. Nie tylko na nartach na skoczni! Łukasz snuje marzenia o kursie szybowcowym, bo jak twierdzi, tylko pod niebem można poczuć się prawdziwie wolnym człowiekiem. Wolność daje mu również muzyka to jego pasja, której oddał się bezgranicznie zaraz po urodzeniu, wyśpiewując bliżej nieokreślone alikwoty w cieszyńskiej porodówce. Wzrastał w muzycznej atmosferze. W jego domu rodzinnym znajdowało się studio muzyczne (jedno z najbardziej znanych w Polsce), przez które przewijały się tłumy muzyków różnej maści. Swój kącik zabaw miał we wnęce za stołem mikserskim, gdzie z uporem maniaka rozwiązywał zawiłości splotów kabli (i tak już mu zostało do dzisiaj). Otoczenie mikserów, wzmacniaczy, limiterów, kompresorów i mikrofonów to jego naturalne środowisko. Topi swoje ciężko zarobione pieniądze w vintage’owe urządzenia audiofilskie, przez co, jak mówi, marny z niego mąż. Jest szczęśliwym posiadaczem imponującej kolekcji gitar. Są dla niego piękne i drogocenne jak Venus z Milo dla miłośników rzeźby greckiej. Niczym prawdziwy Desperado nie rozstaje się z futerałem od gitary, tyle że z gitar nie strzela, a jedynie wystrzeliwuje coraz lepsze kawałki muzyczne. Kilka z nich spotkało się z dużym zainteresowaniem gwiazd polskiego show biznesu, dzięki czemu Łukasz dołączył do panteonu najlepszych polskich kompozytorów i producentów. Stworzony do zadań specjalnych, skutecznie poskramia najbardziej rozkapryszone śpiewające osobowości. Po kilku takich sesjach najszybciej ładuje baterie delektując się kuchnią tajską i sprawdzając oferty wycieczek w egzotyczne kraje. Odkrywanie nowych lądów, poszukiwanie przygód i podróże w nieznane to plany do zrealizowania w niedalekiej przyszłości. Chwilowo jednak znalazł sobie cichą przystań w Studiu Golec Fabryki i zakotwiczył się w uOrkiestrze. I chociaż bardzo chciałby w końcu się ustatkować, widać, że barwny żywot rockendrollowca jest na stałe wpisany w jego życie.